.post img {max-width:80% !important}

czwartek, 28 lutego 2013

Plany na marzec

Mam tak, że jak coś napiszę publicznie to nabiera to większej mocy ;)
Dlatego też postanowiłam co miesiąc pisać na blogu plany na najbliższy miesiąc - małe kroki do osiągnięcia wielkich celów.


Kariera
  • napisać rozdział pracy licencjackiej
  • zrobić kurs kierownika kolonii [1/7]
  • przygotować prezentacje i materiały na zajęcia z dzieciakami

Zdrowie, uroda, wygląd zewnętrzny
  • robić program Brazil Butt Lift [day 0]
  • nałożyć maseczkę na twarz raz w tygodniu [1/4]
  • olejować włosy raz w tygodniu [1/4]
  • wypróbować metodę kremowania włosów
  • ograniczyć jedzenie słodyczy
  • przez cały miesiąc pobudka o 7:30 [15/31]

Umiejętności:
  • przeczytać książkę po angielsku
  • codziennie robić kurs angielskiego na etutor.pl [23/31]
  • zrobić kurs EITCA na CompLearn [1/7]

Miejsca do odwiedzenia:
  • Ulster American Folk Park

Hobby
  • przeczytać 4 książki [6/4]
  • skończyć projekt "Zainspiruj się orientem"

Własny rozwój
  • zgram wszystkie ważne pliki z lapka na dysk przenośny
  • zrobię słoik sukcesów


Najgorzej będzie chyba z pisaniem pracy licencjackiej, bo całkowicie nie mam weny :/

Luty w 10 punktach

Jakoś bardzo szybko mi ten miesiąc zleciał...



1. Najważniejszy wpis
Jednym z ważniejszych wpisów był ten o Erasmusie, bo zakończył ważny etap w moim życiu.
Ważnym postem był ten o rozpoczęciu Projektu 101 w 1001 - jest to coś co ma dla mnie bardzo duże znaczenie i sprawia mi ogromną radość.


2. Przeczytane książki
Przeczytałam ostatnią część Grey'a, kolejną książkę z serii Kości oraz czwartą część Domu Nocy.


3. Obejrzane filmy
Obejrzałam remake filmu Footloose - bardzo fajny :)
EDIT. Obejrzałam jeszcze Trzy metry nad niebem - nawet dość spoko, przystojny aktor tam gra :D
I zapomniałam o najważniejszym filmie - August Rush (Cudowne dziecko) - film jest mega!!! Włączyłam go przez przypadek, a oglądałam z zapartym tchem. Polecam!!!

Niestety przez problemy z lapkiem/internetem od jakiegoś czasu żadne filmy mi się nie ładują :(


4. Powód do dumy
Mój angielski :D
Przed wyjazdem do Irlandii Płn. bardzo obawiałam się mojej znajomości języka, myślałam, że się ośmieszę. A tutaj wszyscy mi mówią, jak dobry jest mój angielski - bardzo motywujące i podnoszące na duchu :)


5. Najlepszy zakup
Zdecydowanie jest to torebka z Primarka.



6. Podróże
Wyjazd do Irlandii Płn. na Asystenturę Comeniusa.
Wycieczka do Belfastu.

Zdjęcie z google.pl

7. Ulubione jedzenie
Obiady jadam w szkole, więc nie mam jakiegoś wykwintnego menu ;) Pani kucharka gotuje przepyszne curry, którego nigdy wcześniej nie jadłam.

Ostatnio na mieście jadłam pyszne, świeże 'scones' do po południowej herbaty.

www.bbcgoodfood.com


8. Najczęściej słuchane piosenki
Słuchałam tego co zwykle.
Z niecierpliwością czekam na listę piosenek od Angel.


9. Ulubiony produkt kosmetyczny
Błyszczyk Blubel Ziai.



10. Najlepsze momenty 
*Spędzenie tygodnia z mężem:*
*Wyjazd do Irlandii Płn.
*Pierwsze dni w szkole.

środa, 27 lutego 2013

Świeca zapachowa, PanAroma

Uwielbiam świece, kominki, olejki eteryczne, spray'e, dyfuzory i innego rodzaju pachnidła do pomieszczeń. Po prostu lubię otaczać się pięknymi zapachami, a palące się świece są bardzo relaksujące :) Chciałabym więc pisać o takich pachnidłach na moim blogu, jednak nie mam pomysłu na etykietę. Podpisywanie nazwą firmy mija się z celem, bo większość zapachowych rzeczy jest mało znanych firm, więc to niepotrzebne namnażanie etykiet. Z kolei "Świece" jest za wąskim pojęciem, bo to będą też woski, czy olejki zapachowe.
A może "Świat zapachów" lub "Pachnidła"?? Pomożecie?? Macie jakieś inne pomysły??


Pierwsza doczekała się recenzji świeczka, którą dostałam w prezencie po przyjeździe do Irlandii Płn. Nie mam pojęcia gdzie i za ile została kupiona, ale wydaje mi się, że marka ta jest dość popularna.
Jest to świeca o zapachu "Fresh Linen" marki PanAroma.


Świeczka jest w ładnym szklanym słoiku z zamknięciem. Kolor wosku jest kremowy. Waga to 311g i ma palić się ok. 40h.
Ciężko obliczyć ile tak naprawdę się paliła, ale na oko było to właśnie ok. 40h.


Zapach bardzo mi się nie spodobał, bo świeca pachnie jak proszek do prania. Mimo tego był świeży i nienachalny, więc świeczki używałam. Zapach nie był bardzo intensywny, ale wyczuwalny jak weszło się do pokoju.



Świeca paliła się bardzo nierównomiernie i dość dużo wosku zostało na ściankach i na dnie, więc puste opakowanie na nic się już nie przyda.
Dużym plusem jest wieczko, bo dzięki niemu nie zadymimy sobie pokoju.



Zapach: 2/6
Intensywność: 4/6
Wygląd: 4/6


Co myślicie o takich recenzjach?? Lubicie świece?? Jakie są Wasze ulubione marki i zapachy??


wtorek, 26 lutego 2013

Stop dreaming, start doing - Projekt "101 w 1001"

Kolejna inspiracja zaczerpnięta z bloga Belli :)



O co chodzi?
Projekt polega na zrealizowaniu 101 celów/marzeń w 1001 dni.

Kryteria
Zadania muszą być konkretne, z mierzalnym lub łatwym do określenia rezultatem. Cele powinny też być łatwe do zrealizowania.

Moja lista
Moją listę zrobiłam już kilka m-cy temu i wciąż się rozrasta (na pewno jest już na niej ponad 101 celów). Podzielona jest na kilka kategorii. Nie będę jej przepisywać, ale napiszę każdy zrealizowany cel wraz z datą realizacji i zdjęciem (postaram się).

Czas trwania 
Początek: 26 luty 2013
Koniec: 23 listopad 2015

Bonus
Za każdy zrealizowany cel wpłacę 5 zł na konto oszczędnościowe.
Za każdy niezrealizowany ze 101. celów wpłacę 5 zł na jakąś organizację charytatywną.



A Wy macie swoje listy 100 celów do osiągnięcia??


poniedziałek, 25 lutego 2013

Krem dla dzieci i dorosłych, Sudomax

Dzisiaj recenzja Hipoalergicznego i antybakteryjnego kremu dla dzieci i dorosłych firmy Sudomax. Dostałam go do testów już jakiś czas temu. Próbki oddałam koleżance, która ma malutką córeczkę, a pełnowartościowy produkt testowałam ja.




Cechy produktu:
Konsystencja bardzo gęstego kremu, biały kolor. Zapach chemiczny. Opakowanie to plastikowy szary pojemnik, w którym mamy 55g kremu.




Skład:


Co pisze producent:


Recenzja:
Konsystencja bez niespodzianek. Krem dość ciężko się wchłania jeśli nałożymy grubszą warstwę, np. na pryszcza. Zapach chemiczny, ale nie nachalny. Opakowanie wygodne, łatwo otworzyć.
Krem ma bardzo przyjemny skład. Jest bardzo delikatny, nic nie piecze i nie boli.
Krem stosowałam na pryszcze - świetnie je wysuszał i znikały w bardzo krótkim czasie. Jest też świetny na wszelkiego rodzaju otarcia, które szybko łagodzi.
Niestety nie nadaje się do leczenia opryszczki.
Moja koleżanka również używała go do pozbywania się wyprysków. Poza tym stosowała go też na otarcia u swojej małej córeczki.
Odparzeń i odmrożeń na szczęście się nie nabawiłam, więc kremu nie mogłam przetestować w tym zakresie.
Krem jest bardzo wydajny - jak na moje potrzeby starczy mi pewnie jeszcze na bardzo długo.
Na pewno kupię go, gdy będę miała dziecko. Wcześniej - nie wiem.
Krem dostępny jest w aptekach.


Ocena:
4,5/6





Miałyście do czynienia już z tym kremem?? Jak jeszcze można go użyć?? Myślałam o zrobieniu z niego maseczki, ale nie wiem czy nie jest za ciężki.

Lifestyle Change!

Ostatnio jakoś opuściłam się w temacie rozwoju osobistego - przestałam czytać, robić ćwiczenia i wyzwania. Jak zwykle dopadło mnie lenistwo i mój słomiany zapał. Również po jakimś czasie potrzebuję zmiany, więc robienie wielu rzeczy po jakimś czasie mi się nudzi.

Dziś przeczytałam bloga Belli, która jest równie inspirująca i motywująca jak Ania ;)
Bella ma kilka fajnych pomysłów co do osiągania celów, których mi brakowało. Już od jakiegoś czasu myślałam, żeby zmienić swój styl życia.  No i na myśleniu się kończyło. Jednak najnowszy post Belli zainspirował mnie do tego, żeby to zmienić.
Chciałabym zmienić swój sposób odżywania, który w ostatnim tygodniu był tragiczny oraz zacząć ćwiczyć dla lepszej kondycji, aby za 10 lat nie wchodzić z zadyszką po schodach ;)
Wierzę, że to poprawi nie tylko mój stan zdrowia, ale też wygląd i ogólne samopoczucie.

Bardzo podoba mi się ta grafika ;)

1. Ćwiczę.
Ponownie zaczynam z Brazil Butt Litf. Ćwiczenia są świetne - energiczne i dobrze się przy nich bawię :)
Chociaż prowadzący mógłby być trochę przystojniejszy ;)

2. Staram się zdrowo odżywiać.
Codziennie jem 5 posiłków. Dużo owoców i warzyw. Lekka kolacja i koniec z podjadaniem przed snem.

3. Ograniczam słodycze i cukier.
Zaczynam słodzić herbatę pół łyżeczki mniej. Słodycze i słone przekąski zamieniam na owoce, bakalie, wafle ryżowe. Oczywiście nie rezygnuję z nich całkiem, dopuszczam raz dziennie np. na deser, ale też nie wciągam chipsów czy ciastek na śniadanie.

4. Piję.
Oczywiście chodzi o wodę ;) Piję wodę gazowaną i dużo herbaty. Ogólnie chciałabym pić 1,5 l płynów dziennie.

5. Motywuję się. 
Biorę udział w Wyzwaniu "Wiosna" u Insolitae oraz zamalowuję kwadraciki z ćwiczenia u Ani, które bardzo lubię. 


Chciałabym, aby te zmiany były długofalowe, ale znam swoje możliwości i na razie deadline wyznaczam na 21.03 :)

niedziela, 24 lutego 2013

Matowy lakier do paznokci, Avon

Dziś kolejny lakier do paznokci, tym razem z wykończeniem matowym.



Lakier kupiłam już jakiś czas temu. Użyłam go już kilkakrotnie. Lakier jest w kolorze czarnym. Wygodna buteleczka o pojemności 12 ml, płaski pędzelek. Dobrze się nim maluje, szybko wysycha.

Niestety trwałość jest okropna. Już na drugi dzień mat się ściera, a lakier odpryskuje. 
Lakier nadaje się na jednodniowe okazje. 
Na pewno już więcej nie kupię tego typu lakieru, zwłaszcza, że mam matujący top coat z Rimmel, który jest wystarczający.







sobota, 23 lutego 2013

Konkurs Love Song u Angel

Rzadko piszę notki o rozdaniach na innych blogach, ale ten konkurs bardzo mi się spodobał.

Zadaniem konkursowym jest podanie dwóch ulubionych piosenek o miłości.
Na pewno każdy jakąś ma :)
Z wszystkich propozycji powstanie Blogowa Pościelowa Płyta Miłosna :D



Moje propozycje:








Nie mogłam się zdecydować ;)

Jakie są Wasze ulubione piosenki o miłości??

Lakier do paznokci Jumpy, Vipera

Dziś recenzja lakieru do paznokci Jumpy firmy Vipera. Lakier zdobyłam podczas jednej z blogowych wymianek. 




Na początku myślałam, że lakier jest całkowicie perłowy, a ja nie lubię perłowych lakierów, bo nie podoba mi się taki efekt na moich paznokciach. Kolor lakieru to nr 106, jest to pudrowy róż mieniący się na beżowo. Efekt jest bardzo ciekawy, bo trochę perłowy, trochę holograficzny. Zarówno kolor, jak i efekt bardzo mi się podobają. Lakier wygląda świetnie na moich paznokciach. 

Pędzelek jest dość szeroki, dobrze rozprowadza lakier, który odrobinę jest za rzadki i lejący. Nie jest całkowicie kryjący - na zdjęciach mam trzy warstwy. Nie schnie jakoś szybko. Jest za to bardzo, bardzo wytrzymały - nosiłam go jakiś tydzień i dopiero po 4 dniach zaczęły delikatnie ścierać się końcówki.

Pojemność to 5,5 ml. Kosztuje zapewne kilka zł.






piątek, 22 lutego 2013

Zakupy w Belfaście

W środę wybrałam się do Belfastu na małe zwiedzanie i zakupy, bo niestety w Omagh jest tylko kilka sklepów, a ja chciałam wreszcie zobaczyć słynnego Lush'a i Primarka :)

Lush'a niestety nie znalazłam :(
Ale Primark był bardzo widoczny. Spędziłam tam ok. godziny buszując wśród półek i wieszaków. Miałam określoną listę rzeczy, które chciałam kupić i udało mi się jej trzymać :D 


Nieduża torebka a'la Chanel. Jest świetna, bo mój duży portfel się do niej spokojnie mieści, a zostaje jeszcze dużo miejsca na inne rzeczy :)


Nerka nabijana ćwiekami - no musiałam ją mieć ;)


Nie było fajnych szarych, ani żółtych trampek, więc padło na pudrowy róż ;)




T-shirty z nadrukami i kilka bluzeczek typu 'basic'.


Moja cudna piżamka :) Cieplutka i milutka.
Jakoś wyobrażałam sobie, że w Irlandii lato w pełni, a przynajmniej wiosna, więc wzięłam sobie tylko cienką koszulkę do spania, a tu temperatury mnie zaskoczyły ;)


Cienki komin w motylki. Myślałam, że to zwykła chustka, ale komin też może być. Wzór bardzo mi się podoba, chociaż materiał jest bardzo cienki i już się popruł, zobaczymy jak się będzie sprawować dalej.


Zestaw lakierów do paznokci i gumek do włosów.



Zahaczyłam też o Superdrug, gdzie było kilka lakierowych promocji, ale niestety mocno już przebranych, więc kupiłam tylko ozdóbki do paznokci i paletkę z MUA.

wtorek, 19 lutego 2013

Erasmus - wspomnienia, pytania i odpowiedzi

Post o moim wyjeździe na Erasmusa, kilka osób już się o niego pytało :) Nie każdego ten temat zainteresuje, ale wyjazd był dla mnie bardzo ważny i chcę o nim pisać :) Mam nadzieję, że komuś się przydadzą te informacje i przekonają do wyjazdu na wymianę.



Erasmus był nie do końca taki, jakiego się spodziewałam. Chociaż w sumie nie pamiętam, czy miałam jakieś oczekiwania. Chciałam pojechać za granicę i przeżyć przygodę. Udało się!! Poznałam inną kulturę, innych ludzi i język oraz podróżowałam po całej Rumunii.

Najmilej wspominam wrzesień i Intensywny Kurs Językowy Erasmusa EILC - kilkunastu studentów z różnych krajów, świetne nauczycielki, pierwsze kroki w uczeniu się języka i poznawaniu nowego miejsca oraz kultury - było naprawdę intensywnie!

Później zajęcia na uczelni, na które chodziłam bardzo rzadko ;)

Mieszkałam w akademiku razem z innymi Erasmusami. Codzienne całonocne imprezy były na dłuższą metę męczące, ale śmiesznie niska cena pokoju przewyższała niewygody. 
Ciężko było mi też dogadać się z niektórymi osobami, nie nadawaliśmy na tych samych falach, bo jednak imprezy nie były moim priorytetem ;)



Pytania od jednej z blogerek :)

Chciałabym zapytać, czy ciężko się dostać i na jakim poziomie językowym trzeba się mniej więcej znajdować. Boję się, że mój angielski jest za słaby, żebym poradziła sobie ze studiowaniem w tym języku...
Na Erasmusa jest się dostać bardzo łatwo z powodu niewielkiej ilości chętnych :/ Nie słyszałam jeszcze, żeby komuś odmówili.
Język angielski powinien być na poziomie B1-B2, żeby móc się jakoś dogadać. Chociaż w Rumunii spotkałam osoby z Hiszpanii, które angielskiego nie umiały i jakoś dały rady - chociaż dla mnie to już hardcore.

 Czym się kierować wybierając uczelnię?
Po pierwsze tym czy ma podpisany kontrakt z Twoją macierzystą uczelnią i czy jest na niej Twój kierunek ;)
Później czy uczelnia jest prestiżowa, ma dobry program, w jakim kraju, w jakim mieście, czy jest blisko np. do centrum miasta, czy innych udogodnień.
Ja przede wszystkim kierowałam się tym, czy dany kraj jest drogi, czy tani.

Czy gdzieś można sprawdzić jaka uczelnia ma jaką ofertę dla Erasmusów? 
Na stronie danej uczelni powinny być udostępnione syllabusy dla każdego kierunku. Zawsze można też wysłać emaila do danego wydziału z zapytaniem o ofertę.
Do wniosku musisz dołączyć wstępną listę wybranych przedmiotów - ja moje wybierałam z syllabusa z 2009 roku ;), więc oczywiście na miejscu okazało się, że program jest trochę inny, niektóre zajęcia w ogóle mi nie pasowały itp. i okazało się, że z pierwotnych przedmiotów został mi tylko jeden ;)

Jak wyglądają kwestie finansowe? Czy stypendium z uczelni wystarcza na pokrycie wszystkich kosztów? Ile trzeba szykować własnych pieniążków na początek, żeby być w stanie się utrzymać? 
Kwota grantu zależy od uczelni macierzystej oraz kraju do którego jedziesz.
Rumunia - na m-c miałam 300 euro/m-c. W Rumunii ceny są podobne jak w Polsce, więc spokojnie można się utrzymać. Trzeba jednak pamiętać, że na początku przyda nam się więcej pieniędzy, żeby np. kupić czajnik elektryczny, czy jakąś patelnię. Również przydadzą się pieniądze na jakieś zwiedzanie (niestety brak zniżek na pociągi).
Włochy - z opowieści koleżanki. Grant wynosił 400 euro/m-c. Akademik/mieszkanie to koszt ok. 120-200 euro/m-c. Jak się nie szalało to stypendium wystarczyło.
Islandia - z opowieści koleżanki. Grant ok. 500 euro. Dokładała co m-c ok. 700 zł, ale to dlatego, że bardzo dużo podróżowała.
Wiem, że studenci z Niemiec i Włoch dostawali tylko po 100 euro/m-c i to dopiero w grudniu, a nie przed wyjazdem jak u nas.
Nie powiem dokładnie ile dołożyłam swojej kasy, ale na pewno trochę dołożyłam, bo jakoś specjalnie nie oszczędzałam, nie miałam zbyt dobrych warunków do gotowania, trochę podróżowałam i jeździłam do Polski.

Jak wygląda studiowanie w sensie zajęć, rozkładu itd. Musisz realizować jakiś konkretny plan narzucony przez uczelnię, czy masz jakąś dowolność wyboru zajęć? 
Sama wybierałam zajęcia jakie mi się podobały i tak jest na każdej uczelni :) Gdy dowiedziałam się, że na moim wydziale zajęcia będą po rumuńsku, a nie angielsku to głównym kryterium była liczba ECTS ;) Oczywiście przedmioty zaliczałam po angielsku.

I jak jest po powrocie na uczelnie? Czy musisz zaliczać zajęcia z tego semestru, w którym Cię nie było? 
Nie musisz zaliczać nic. Musisz na Erasmusie zdobyć jedynie 30 ECTS na semestr. Na swojej uczelni piszesz podanie do dziekana i sprawa załatwiona. Warto jednak zorientować się wcześniej w tej kwestii i dokładnie się dopytać u siebie.

Jak jest w kwestiami mieszkaniowymi? Dostajesz zakwaterowanie w akademiku czy musisz szukać mieszkania na własną rękę, czy może jakoś pomaga w tym uczelnia?
Z tego co się orientuję większość uczelni proponuje zakwaterowanie w akademiku.
Ja jedynie na wniosku musiałam zaznaczyć, że chcę pokój. Na niektórych uczelniach trzeba wypełniać dodatkowo jakiś papierek. 
Akademik ma dużo plusów, np. zwykle jest blisko uczelni, no i jest stosunkowo tani, ja płaciłam 100 zł/m-c za dwuosobowy pokój. Tak, tylko tyle i jest to standardowa cena, a warunki były lepsze niż w niektórych polskich akademikach ;)

Czy chcąc wyjechać przykładowo do Rumunii :) muszę znać język rumuński, czy wystarczy sam angielski? 
Wystarczy angielski. Ja rumuńskiego uczyłam się na kursie EILC, ale nie był mi on jakoś potrzebny bardzo. Większość osób zna tam język angielski. Ale np. do Niemiec, Włoch, czy Hiszpanii musisz znać już odpowiedni język.



Pytania z ankiety
Wszystkie ankiety dostępne są TUTAJ - można tam znaleźć informacje o wszystkich uczelniach, na które wyjeżdżali studenci z Polski.

Legalizacja pobytu. Jakie dokumenty były Ci potrzebne? Czy napotkałeś znaczące trudności? Jeżeli tak, to jakie? Kto pomógł Ci je rozwiązać?
Dowód osobisty/paszport, ubezpieczenie Euro26, karta EKUZ.
Studenci, którzy planują stały pobyt powyżej trzech miesięcy bez wyjazdu z kraju muszą ubiegać się o tymczasowe zameldowanie na komendzie policji (ja tego nie robiłam, bo po 2 m-cach pojechałam na tydzień do Polski).

Ubezpieczenie. Z jakiego ubezpieczenia korzystałeś?
W Polsce wykupiłam sobie ubezpieczenie Euro26 oraz wyrobiłam kartę EKUZ - na mojej uczelni było to obowiązkowe.

Zakwaterowanie. Czy wpłacałeś kaucję za mieszkanie? O czym warto wiedzieć (np. dodatkowe opłaty, zwrot kaucji, wyposażenie mieszkania)?
Mieszkałam w akademiku na kampusie uniwersyteckim (10 min piechotą od uczelni), ponieważ kosztował tylko ok. 90-100 zł/m-c. Uczelnia partnerska załatwiała wszystkie formalności, trzeba było tylko zaznaczyć we wniosku, że chce się pokój. Przy podpisaniu umowy płaciło się kaucję 100 zł (niestety nie dostałam jej z powrotem).
Do dyspozycji były dwie łazienki, kuchnia i pralnia. Konieczny był zakup podstawowych rzeczy jak kabel internetowy, czajnik bezprzewodowy itp.
Na tym samym piętrze mieszkali inni studenci Erasmusa.

W jakim języku odbywały się zajęcia w uczelni przyjmującej? W jakim języku zdawałaś/-eś egzaminy?
Na moim wydziale zajęcia były w języku rumuńskim, na psychologii w języku niemieckim, a na politologii w języku angielskim ;)
Egzaminy i prace zaliczeniowe w języku angielskim.
Wykładowcy znają angielski w stopniu komunikatywnym, starsi znają francuski.

Zajęcia pozalekcyjne. Zajęcia, obiekty sportowe, itp. które polecasz, gdzie można rozwijać swoje zamiłowania i umiejętności (sport, muzyka, plastyka, inne).
Nie korzystałam, ale wiem ;) Niedaleko kampusu jest siłownia, chłopcy organizowali też grę w piłkę nożną, są i baseny. Jest również stadion sportowy. Kino w centrum handlowym - tańsze niż w Polsce. Teatr i Opera w centrum miasta. Poza tym dużo barów i klubów - poczynając od bardzo bliskich okolic akademika, na centrum miasta kończąc.

Czy w instytucji przyjmującej miałeś opiekuna? Czy osoba ta była pomocna?
Na uczelni jest koordynator wydziałowy, ale chyba tylko od podpisywania papierków ;) Przy uczelni działała organizacja studencka zajmująca się studentami Erasmusa - organizowali oni buddy'ch, różne eventy i imprezy. Byli dość pomocni.

Najbardziej istotne problemy, jakich doświadczyłeś podczas pobytu na stypendium.
Najgorszym problemem dla mnie był całonocny hałas na korytarzu ;)
Brak zniżek studenckich na bilety kolejowe.

Twoja opinia o najcenniejszych korzyściach wynikających z uczestnictwa w wyjeździe erasmusowym.
Przeżycia podczas wyjazdu są bezcenne :) Przede wszystkim podszkolenie się w języku angielskim oraz nauczenie się nowego języka. Umiejętność radzenia sobie z mieszkaniem i studiowaniem w obcym kraju. Poznanie innych osób z całej Europy. Możliwość zwiedzenia ciekawych miejsc oraz poznania nowej kultury. Możliwość skonfrontowania stereotypów, jakie panują w Polsce, z rzeczywistością (Romowie to nie Rumuni i z Rumunii też nie pochodzą ;) 

Inne uwagi dla przyszłych stypendystów związane z Twoją instytucją przyjmującą i miejscem Twojego pobytu. Na co należy zwrócić szczególną uwagę wyjeżdżając do instytucji, w której odbyłeś praktykę?
Uniwersytet w Timiszoarze jest bardzo otwarty na wymiany studenckie - posiada dobry program i otwartą na studentów kadrę profesorską, którzy zwykle bardzo pomagają Erasmusom. Miasto jest urocze, tanie i warte odwiedzenia.
Na uniwersytecie w biurze OSUT (coś jak Samorząd Studencki) warto wyrobić sobie za darmo kartę uprawniającą do darmowego korzystania z komunikacji miejskiej, która wprawdzie jest strasznie zagmatwana (sama zgubiłam się kilka razy), ale czasami się przyda. Poza tym warto korzystać z taksówek, które są bardzo tanie.
Do Rumunii jest dość ciężko dotrzeć - ja jechałam pociągiem do Budapesztu i potem przesiadka na pociąg do Timiszoary. Warto też jechać samochodem, bo wychodzi tak samo, a 3 razy krócej ;)
Ludzie w Rumunii są bardzo mili i pomocni, sama doświadczyłam tego kilkukrotnie :)
Warto pojechać na Intensywne Kursy, podczas których można lepiej się zaaklimatyzować.


Uff, to już koniec ;)
Podsumowując: Nie bójcie się jechać na Erasmusa, bo naprawdę warto :)




poniedziałek, 18 lutego 2013

Maseczka regeneracyjna z glinką zieloną, Safira

Nareszcie się udało!! Od soboty wieczorem mam problem z przeglądarką - nie działa mi kilka stron m.in. wizaz.pl, a reszta strasznie wolno się ładuje :(  Wysprzątałam kompa CCleaner, zainstalowałam jeszcze raz przeglądarkę, nieby trochę lepiej, ale to jeszcze nie to :( Może ktoś zna się na tym i wie jak mi pomóc?? Wczoraj napisałam dwa posty, ale niestety nie mogłam dodać zdjęć, ale dziś się udało na szczęście :) Jest to recenzja maseczki firmy Safira, którą dostałam do testów.





Cechy produktu:
Konsystencja maseczki jest trochę podobna do gęstego błota, nie rozlewa się i bardzo dobrze się ją nakłada. Ciemnozielony kolor, bardzo delikatny ziemisty zapach. Opakowanie jest bardzo wygodne - możemy zapomnieć o saszetce, którą trudno otworzyć. Tutaj mamy plastikowe opakowanie z pompką, w którym mieści się 150g produktu. Pojemnik ma biały kolor, grafika jest prosta i mało przyciągająca uwagę.






Skład:


Co pisze producent/Sposób użycia:


Recenzja:
Bardzo podoba mi się opakowanie tego produktu: jest inne i mega wygodne, mam pewność, że maseczka nigdzie się nie wyleje. Na początku myślałam, że maska zaschnie w tym dziubku i to będzie koniec jej kariery. Na szczęście tak się nie stało, wprawdzie trochę produktu zaschło, ale z łatwością dało się go wycisnąć, Jedynym minusem opakowania jest jego kolor - mogłoby być przezroczyste, aby można było kontrolować zużycie.
Maseczkę nakłada się bardzo łatwo i jest ona przyjemna w użyciu. po jakimś czasie zasycha i się w dotyku aksamitna. Kiedy zasycha w ogóle tego nie czuć, nie ma pieczenia, uczucia ściągnięcia, czy innych nieprzyjemnych dolegliwości. Maskę dość łatwo zmyć gąbeczką.
Po użyciu skóra jest wygładzona, nawilżona i trochę rozjaśniona. Dość dobrze oczyszcza, ale niestety jakoś specjalnie nie pozbywa się niedoskonałości (przynajmniej nie po pierwszym użyciu).
Maseczka nie jest jakaś rewelacyjna, ale też nie jest bardzo zła. Ja po prostu oczekuję świetnego efektu już po pierwszym użyciu, nie lubię długiego używania tej samej maseczki.
Produkt jest bardzo wydajny: myślę, że wystarczy na ok. 30 użyć, więc nawet nie wychodzi drogi.




Dostępność/Cena:
strona producenta/49,00


Ocena:
3,5/6



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...